środa, 27 lipca 2011

Rozdział 4

Odeszłam od stołu kierujac sie w strone windy. Wysiadłam spoglądajac na zegarek na korytarzu. O kurwa juz 12! Ile my tam siedzieliśmy?! Pobiegłam do swojego pokoju, szybko otworzyłam drzwi a tam ujrzałam Adriane w ręku trzymającą moją sukienke na występ. Za nia stała makijażystka, fryzjerka i stylistka.
-Z kim ty tam byłaś?! -wydarła sie moja menadżerka.
-Ze znajomym.
-Czy to był ten słooodki Kai z the GazettE? -moja fryzjerka podeszła bliżej chwytając mnie za ręce i pociagając na dół.
-Słodki to nie, ale to prawda. To był on.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-I siedziałaś z nim przy jednym stole?! O mój Boże! Ja to bym tam zemdlała! Jak on się pięknie uśmiechaa!-Alice (makijażystka) złapała się za serce i rzuciła na łóżku, wzdychając.
-Uśmiech jak z reklamy pasty do zębów normalnie. Dobra skończcie, gdzie moje ciuchy?
Adriana wyszła z pokoju. Okazało się że zrobiłą to juz przed tym jak te dwie podniecały sie Kaiem. No ale mi to nie przeszkadzało. Usiadłam przy toaletce obok mojego łóżka. Pierwsza podeszła do mnie Kate zrobic mi fryzure.
-A co powiesz, jakbyśmy przemalowały Ci włosy i obcieły grzywke?
-Tylko żebym nie wyglądała jak jakaś blondyna z krzywą grzywką i trwałą na klej.
-Hmm.  Spróbuje- fryzjerka zaśmiała się lecz gdy spojrzała na mnie, gwałtownie przestała. No cóż juz działam tak na ludzi. Moja grobowa mina nawet w śmiesznych sytuacjach sie nie zmienia. Chyba że jest to koncert lub spotkanie z fanami. Kate wyciagneła farbe ze swojej torebki i przemalowała mi włosy na kolor.. ciemnej wiśni? Jej trudno stwierdzić. Niby tak pisze ale mi to wyglada na jakiś ciemny róż. Obcieła mi prosto grzywke. Byłam zadowolona z efektu końcowego i wcale nie tęskniłam za tym bladym rudym.Włosów wogóle nie podpinała, podkręciła troszke lokówka i popryskała lakierem aby sie trzymało.
-I jak?
-Jakoś takoś. Wyglądam jak wiśnia.
-Nie marudz.
-Ładnie
Następna do pracy była stylistka. Anna ubrała mnie w czarno-białą koronkową sukienke do kolan z rozciągniętymi rękawami.Wpieła czarno-białą kokarde we włosy,założyła czarne pończochy i czarne buty na koturnie.
-Kyaaa! Ale słodko wyglądasz!-zaczeła piszczeć i skakać po pokoju.
-Tak, słodko..
Na końcu Alice mazneła mnie czerwoną szminką i tuszem oraz przykleiła sztuczne rzęsy. Na zegarku była już 16. Długo im to zeszło.Wyszłam z dziewczynami z pokoju, przed nim stała już Lima.Po wyjściu z hotelu weszłysmy do limuzyny. A raczej wbiegłyśmy. Przed hotelem stało mnóstwo paparazzi. Podróż trwała półtorej godziny a występ miałam o jakejś 18. Czyli miałam jeszcze półgodziny na przygotowanie.



-Gotowi?!-zapytał Kai
-Tak!-krzykneła zgodnie reszta gazetto.
Wyszliśmy z limuzyny. Staneliśmy przed tłumem fanów próbujących choć nas dotchnąć. Weszliśmy do sali z garderobami.
-Gdzie jest nasz stylista?-zapytał Ruki
-A nie wiem chyba wchodził za nami-odpowiedział Reita
-Pójde go poszukać, jaki mamy numer garderoby?
-59, uważaj aby fanki Cię nie złapały i nie zgwałciły w kącie!
Roześmiani chłopcy weszli do garderoby a Ruki ruszył w poszukiwaniu ich stylisty.

Wszedłem do wszystkich ciasnych korytarzy i nawet na chwile przed scene. Nigdzie go nie było więc skierowałem się w strone garderoby. Hmm.. numer 59 tak? To chyba tutaj.  Pociągnąłem za klamke i otworzyłem drzwi. Zdjąłem buty podążając do kanapy.
-Nie znalazłem go!
-Kim ty kurwa jesteś?!
Nie możliwe! Moim oczom ukazała się podobna dziewczyna która stała wtedy na korytarzu!
-Raczej kim ty jesteś! To jest garderoba the GazettE, 59!
-Nana Kitade i to moja garderoba! Wyjdź i spojrzyj na numerek! To 56 idioto!

czwartek, 21 lipca 2011

Rozdział 3

Weszłam do pokoju. Ejj czy to nie oni są z pokoju obok? Skądś ich znam! Tylko z kąd? Otworzyłam szafe i jeszcze raz popatrzyłam na sukienke w której miałam jutro dać koncert. Jeej jaka ona słodka! Przytuliłam ją do siebie i poszłam spać nie przebierając się.

Rano dobijałam się do łazienki bo oczywiście pani Lima siedziała tam malując swoje usta ociekającym z nich błsyzczykiem.
-Wyłaź!
-Poczekaj!
-Zaraz zacznie się śniadanie!
-To idź na nie! Z makijażem i tak nie poprawisz swoejgo wyglądu!
-Ha ha ha! Bardo śmieszne, a teraz wychodź!-bo długich męczarniach w końcu wyszła z łazienki. Ustała w futrynie drzwi wyjściowych,zamachneła torebka i powiedziała do mnie:
-Nie będę już na Ciebie czekać, nie siadaj ze mną. I pośpiesz się.
-Taa..
Nie miałam ochoty nawet z nią siadać, alenie było czasu zeby sie kłócić. Weszłam do łazienki, podłączyłam lokówke a w tym czasie pomalowałam rzęsy tuszem i zrobiłam cienkie kreski eyelindrem. Chwyciłam za lokówke podkręcając szybko włosy i ubierając czarne podkolanówki. Wciągnełam w pośpiechu krótką czerwoną spódnice i czarna koszulke z czerwonym napisem oraz buty na koturnie. Gdy zamyknełam pokój, odwracając sie, zamachnełam ręką.
-Ał!-walnełam jakiegoś blond mężczyzne  z łokcia. Zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu i na twarzy zobaczyłam okulary. Przypomniałam sobie że nie jestem u siebie i nie mogę poakzywać kim jestem.  Blondyn mnie ominął a ja próbowałam otworzyc magnetyczna kartą drzwi.
-No kurde!
-O hej Nana! Co ty robisz?
-Boże, Kai ty to masz wyczucie! Drzwi otwieram ale sie chyba popsuło!-chłopak wybuchnął śmiechem i wyrwał mi z rąk karte.
-Popatrz to się robi tak!-brunet potrzymał karte przez chwile nad czujnikem a drzwi się otworzyły.-Nie odganiasz tym much!
-Taa.. Dzięki.
-Ymm.. A może, chciałabyś zjeść ze mną śniadanie?
-Jak moja menadżerka zobaczy mnie z kimś to mi głowe utnie. Hm. Idę z tobą, poczekaj chwile.
Sięgnełam po okulary i wyszłam.
-Ty masz menadżerke?-Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Dziwne jakbym nie miała.
-He?
Zajeliśmy stolik na przeciwko stolika Adriany. Chłopak wziął łyka kawy wpatrujac sie na mnie.
-Jestem Nana Kitade.-chłopak wypluł część kawy na mnie.
-Ta Nana Kitade?!-Kai wstał i krzyknął.
-Uspokój się!-pociągnełam go za rękaw a on podparł głowe rękami.
-Nie mogę w to uwierzyć! Ty dziś grasz na koncercie!
-Taa..
-Reszta zespołu chce Cię bardzo poznać!
-A ja mam to w dupie.
-Nie lubisz GazettE?
-Mówiłam Ci juz że nie słucham tego szajsu! Do tego Ruki wydaje się strasznie snobistyczny, Reita głupi,Aoi wymadrzajacy się a Uruha ciotowaty.
-A ja?
-Ciebie przeżyje. Ale tylko dlatego że pomogłeś mi otworzyć drzwi.-położyłam nogi na stole.-A  i jeszcze jedno.
- Słucham?
-Nie mów im ze mnie poznałeś.

niedziela, 3 lipca 2011

Rozdział 2

Biegłam po schodach do góry. Dlategóż że miałam pokój na  piętrze, wysiadłam po 1 schodach a dalej się czołgałam i kaszlałam. Nie jestem wytrzymała fizycznie, psychicznie tak ale moja ocena z w-f nie była wyższa niż 3.Wybłagane do tego. No dobra jakoś sie doczołgałam. Zadzwonie do Lily.
-Heeej Lilooo!
-Cześć ty Lily Cole zostaw wiadomość po sygnale, piiii..!
-No żesz kurwa!
Usiadłam zrezygnowana na kanapie i właczyłam telewizor. Leciał jakiś 1257 odcinek jakiegos serialu. Po liczbie strzelałam ze to moda na sukces, ale potem zrozumiałam, że ona na stówe ma wiecej. Dobra, poddaje sie. Idę sie umyć i spać. Poszłam do łazienki, tam skapowałam że jutro daje koncert. (Jakaś koncertowa noc czy cuś tam). Weszłam do wanny, zapaliłam świeczki i włączyłam radio. Leciała jakaś spokojna muzyczka, lubię taką. Leżałam w tej wannie, aż nagle usłyszałam krzyki z pokoju obok.
-Przymknąć się! -waliłam w ściane i waliłam ale chyba gówno to dało. Wyszłam i ubrałam na siebie czarna koszulke na ramiączka i jeansowe spodenki. Poczułam głód. Idę po chipsyy. Wyszłam z pokoju krokiem kocicy i zamknełam drzwi. Zszedłam do automatu z jedzeniem iii... BUM! Nie było moich ulubionych chipsów. Walnełam z całej siły w maszyne i wybrałam byle jakie. Coś na podobe lays'ów.



-Gramy w butelke?-zaproponowałam z mega usmiechem Kai
-No wiesz Kai.. No emm... Ja wiesz.. Nie chce sie z toba całować-zaśmiał sie Akira
-Kurde ale z zadaniami!
-Aaa.. to, to dobra!
-Ok, kto zaczyna?-zapytał Uru-Dobra ja! -zanim chłopcy odpowiedzieli wyrwał sie Uruha.
Kręci.. i kręci.. wyszło na.. Rukiego!
-No proszę, proszę! Co by tu panu dać? Już wiem! Wyjdź na korytarz i zapytaj sie jakiejś laski która godzina! Ciekawe co zrobi! Jak coś to wyjde z tobą zeby Cię przypilnować!
-Dobra, nic trudnego.

Ooo tego mi właśnie brakowało! Chipsy wieczorna porą! Co z tego że mam włosy rozczochrane i jestem bez makijarzu, jak mam swoje chipsunie? Kurde jaki długi ten korytarz!
-Wiesz która godzina?-zapytał blondyn. Byłam strasznie zła że przerywa mi tą chwile rozkoszy.
-Spierdalaj-wydukałam
-No ale..!
-Kup se zegarek a nie ludzi nękasz.
I weszłam do pokoju


-Hahaha stary ale Ci odpowiedziała! W sumie spodziewałem sie że rzuci Ci siena szyje lub zemdleje a tu taka niespodzianka! Hahaha-Uru leżał na podłodze powstrzymujac śmiech
-Cicho! -chłopak popatrzył na dziewczyne jedzące chipsy i się uśmiechnął
-No, no panie Takanori widzę że spodobał się panu jej buntowniczy charakterek. -'śliczny' pociągnął zdębiałego chłopaka za nadgarstek do pokoju.
-Ej chłopaki, Ruki wyrwał nową laske!

sobota, 2 lipca 2011

Rozdział 1

-Niezła jest, no nie?-zapytał Uru
-Nie.-odpowiedział Ruki
-Co Ci się w jej głosie nie podoba?
-Jest zbyt słaby.
-Jeden słaby, drugi za słodki trzeci brzydki. Ruki, przesłuchaliśmy 30 dziewczyn! Na serio głos żadnej Ci się nie spodobał?-dociekał Aoi
-Słuchajcie, jak to ma być hit, to ma to być hit! A nie, ryk jakby miał ktos rodzić!
-Ale Ruki...
-Co się dzieje chłopcy? Jak idą przesłuchania?-dyskusje nagle przerwał im ich menager
-Okropnie..
-Może mogę Wam jakoś pomóc?
-Pomóc? Hmm.. Znajdź nam jakąś piosenkarke co ma silny i wysoki głos.
-Zrobie co w mojej mocy!
-4 dni roboty i wszystko na nic. Jestem wkurwiony, ide z tąd.



-Nudzi mi sieee!-wykrzykiwałam
-Słuchaj młoda. Jesteśmy w 5 gwiazdkowym hotelu, a przed nim masz wielki basen oraz ogród! Więc rusz swoją gwiazdorską dupe i nie zawracaj mi głowy!
Nie chciało mi się z nią kłócić więc ruszyłam w strone wyjścia. Miałam jeden wielki dylemat! Otóż.. Nie wiedziałam co wybrać. Czy basen z milionem dzieciaków i opalajacych się fanek biebera czy ogród z tymi 'kreatywnymi' osobami bazgrajacymi w notesach i robiącymi sobie słłit fotki na tle krzaków lub śmietnika nastolatkami. Jednak wybiore ogród. Tam jest ciszej, mogę zadzwonić do Lily i jej opowiedzieć o tym że sie nudze. Weszłam do ogrodu przez furtke z poplątanymi różami. Przeszłam troszke dalej. Tu było pięknie! Żywopłoty z czerwonymi różami oraz drewniane ławki a dalej labirynt! Usiadłam na ławce i wybrałam numer do Lily. Nie odbierała. Pomyślałam 'oddzwoni'. Usiadłam zrezygnowana i podparłam głowe rękoma. Z drugiej strony żywopłotu usłyszałam kogos kto gra na gitarze i śpiewa.

 dou ka kono mama waratteitai
anata wo kizutsuke sasenaide
toki ga tatsu tabi usurete itta
anna omoi kurikaeshitakunai
ashita anata no kimochi ga hanarete mo
kitto kawarazu ai shiteiru
ashita anata ni boku ga mienakute mo
kitto kawarazu ai shiteiru.
dou ka boku dake wo mitsumeteite
dou ka kono te ga tokenu you


Jej to.. to było śliczne! W sumie to lepiej śpiewam ale to nic, i tak byłam pod wrażeniem. Podeszłam po cichu do przejścia. Niestety nei zobaczyłam twarzy tej osoby ale najważniejsze ze mogłam usłyszeć tą piękną melodie. Gapiłam sie na niego oszołomiona, modlilam się żeby mnie nie zauważył. Skończył grać, a ja chciałam sie wycofać po cichu. Już miałam iść gdy nagle na cały ogród rozbłysł mój dzwonek. Kurwa Lily ty to masz poczucie czasu! Szybko się odwróciłam i biegłam przed siebie jak głupia nie wiadomo po co. I się stało! Wyrąbałam sie o kamień!
-Ałłłłłłłłłłł!!!!!!!!!!!!!-jęczałam z bólu, do tego rozdarłam moje czarne rurki na kolanie.
-Jezu! Nic Ci się nie stało? -zapytał dość wysoki chłopak z ciemnymi włosami-Jestem Kai. -Chłopak podał mi ręke i pomógł wstać-A ty?
-Jestem Nana. To ty jesteś ten słynny Kai z The gazette?
-Niech zgadne, fanka?
-Nie, wybacz ale, nie za bardzo lubie gazette.
-A przynajmniej słyszałas kiedyś?
-Niestety jestem na to skazana.
-Jesteś wredna!
-Wiem. Dzięki za pomoc przy wstaniu. Cześć!-posłałam mu uśmiech w stylu 'spierdalaj, nie chce mi sie z tobą gadać' i odeszłam. Od niego usłyszałam tylko.
-Mam nadzieje ze się jeszcze kiedys zobaczymy.-I odszedł w drugą strone.
Juz nigdy nie ide do ogrodu! Wole basen! Nie no nie wole basenu.. A kij z tym! Będę stała na balkonie i czekała aż mnie zbawią.

....

Pierwszy rozdziaał.  Bez sensuu..!