czwartek, 21 lipca 2011

Rozdział 3

Weszłam do pokoju. Ejj czy to nie oni są z pokoju obok? Skądś ich znam! Tylko z kąd? Otworzyłam szafe i jeszcze raz popatrzyłam na sukienke w której miałam jutro dać koncert. Jeej jaka ona słodka! Przytuliłam ją do siebie i poszłam spać nie przebierając się.

Rano dobijałam się do łazienki bo oczywiście pani Lima siedziała tam malując swoje usta ociekającym z nich błsyzczykiem.
-Wyłaź!
-Poczekaj!
-Zaraz zacznie się śniadanie!
-To idź na nie! Z makijażem i tak nie poprawisz swoejgo wyglądu!
-Ha ha ha! Bardo śmieszne, a teraz wychodź!-bo długich męczarniach w końcu wyszła z łazienki. Ustała w futrynie drzwi wyjściowych,zamachneła torebka i powiedziała do mnie:
-Nie będę już na Ciebie czekać, nie siadaj ze mną. I pośpiesz się.
-Taa..
Nie miałam ochoty nawet z nią siadać, alenie było czasu zeby sie kłócić. Weszłam do łazienki, podłączyłam lokówke a w tym czasie pomalowałam rzęsy tuszem i zrobiłam cienkie kreski eyelindrem. Chwyciłam za lokówke podkręcając szybko włosy i ubierając czarne podkolanówki. Wciągnełam w pośpiechu krótką czerwoną spódnice i czarna koszulke z czerwonym napisem oraz buty na koturnie. Gdy zamyknełam pokój, odwracając sie, zamachnełam ręką.
-Ał!-walnełam jakiegoś blond mężczyzne  z łokcia. Zmierzyłam go wzrokiem od góry do dołu i na twarzy zobaczyłam okulary. Przypomniałam sobie że nie jestem u siebie i nie mogę poakzywać kim jestem.  Blondyn mnie ominął a ja próbowałam otworzyc magnetyczna kartą drzwi.
-No kurde!
-O hej Nana! Co ty robisz?
-Boże, Kai ty to masz wyczucie! Drzwi otwieram ale sie chyba popsuło!-chłopak wybuchnął śmiechem i wyrwał mi z rąk karte.
-Popatrz to się robi tak!-brunet potrzymał karte przez chwile nad czujnikem a drzwi się otworzyły.-Nie odganiasz tym much!
-Taa.. Dzięki.
-Ymm.. A może, chciałabyś zjeść ze mną śniadanie?
-Jak moja menadżerka zobaczy mnie z kimś to mi głowe utnie. Hm. Idę z tobą, poczekaj chwile.
Sięgnełam po okulary i wyszłam.
-Ty masz menadżerke?-Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Dziwne jakbym nie miała.
-He?
Zajeliśmy stolik na przeciwko stolika Adriany. Chłopak wziął łyka kawy wpatrujac sie na mnie.
-Jestem Nana Kitade.-chłopak wypluł część kawy na mnie.
-Ta Nana Kitade?!-Kai wstał i krzyknął.
-Uspokój się!-pociągnełam go za rękaw a on podparł głowe rękami.
-Nie mogę w to uwierzyć! Ty dziś grasz na koncercie!
-Taa..
-Reszta zespołu chce Cię bardzo poznać!
-A ja mam to w dupie.
-Nie lubisz GazettE?
-Mówiłam Ci juz że nie słucham tego szajsu! Do tego Ruki wydaje się strasznie snobistyczny, Reita głupi,Aoi wymadrzajacy się a Uruha ciotowaty.
-A ja?
-Ciebie przeżyje. Ale tylko dlatego że pomogłeś mi otworzyć drzwi.-położyłam nogi na stole.-A  i jeszcze jedno.
- Słucham?
-Nie mów im ze mnie poznałeś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz